Z lekcji języka polskiego najbardziej nie lubiłam tych, które dotyczyły poezji. Wciąż powtarzające się pytania "co autor chciał powiedzieć przez...?" spowodowały, że jakoś się wewnętrznie "usztywniłam" - wyrobiłam w sobie przeświadczenie, że nie rozumiem wierszy i nie potrafię ich odpowiednio zinterpretować. Choć od tamtej pory minęło wiele czasu, ta moja obawa nie zniknęła. I nie sięgam po poezję. Dlatego też początkowo podchodziłam do biografii Miłosza z dużą ostrożnością. Znałam go w zasadzie jedynie jako autora "Zniewolonego umysłu" (nie licząc tych paru wierszy omawianych w szkole, co do których miałam wątpliwości, czy je właściwie interpretowałam). Pobieżnie wertując książkę przed rozpoczęciem czytania widziałam, że sporo jest w niej fragmentów poezji naszego noblisty. Szybko jednak się przekonałam, że lektura ta oferuje dużo więcej niż chronologiczny przegląd przez najważniejsze wiersze Miłosza.
W przypadku Miłosza spełniła się chińska klątwa "obyś żył w ciekawych czasach". A Franaszkowi udało się ciekawie te skomplikowane wątki historyczne z życiorysu Miłosza odtworzyć. Autor nie omijał trudnych tematów, takich jak spory wokół przynależności narodowej Miłosza, jego decyzji o posługiwaniu się podczas wojny litewskim paszportem, jego przekonania polityczne czy wątki bardziej intymne - takie jak choćby liczne romanse czy domniemania o utrzymywaniu związków homoseksualnych. Zdziwią się jednak ci, którzy liczą na sensację - wszystko przedstawione jest w profesjonalny, nienacechowany emocjonalnie sposób.
Czesław Miłosz był niewątpliwie wyjątkową postacią. Umiał dostrzec wiele rzeczy dla zwykłych ludzi niezauważalnych, co więcej - umiał je odpowiednio nazwać i pokazać innym. Niekiedy ciężko mu było podjąć decyzje, był skłonny do daleko posuniętej autoanalizy, co czasami wywoływało u niego stany depresyjne. Był dość uparty, stanowczy w swoich poglądach, co prowadziło niekiedy do nieporozumień towarzyskich. Franaszkowi udało się stworzyć "ludzki" obraz Miłosza - nie jest on wyidealizowany, nie jest wyczerniony; jest wiarygodny, dzięki czemu książkę czyta się dobrze.
To, co mi podczas czytania trochę przeszkadzało, to umieszczenie przypisów na końcu - zajmują one 200 (!) ostatnich stron. Umieszczenie ich w tym miejscu, a nie w odpowiednich fragmentach u dołu kartek, powoduje, że czytanie ich staje się czynnością ciężką - szczególnie że książka jest sama w sobie duża, ciężka i takie przechodzenie ze środka na koniec wymaga sporo manewrów.
Lektura nie zachęciła mnie do sięgnięcia po poezję Miłosza (jednak mój uraz jest wciąż aktualny), ale po "Dolinę Issy" czy "Rodzinną Europę" po przeczytaniu biografii autora sięgnęłabym bardzo chętnie.