piątek, 30 marca 2012

"Trzech panów w łódce nie licząc psa" Jerome K. Jerome

Rozważałam kiedyś studiowanie medycyny. Myślę, że jednak dobrze zrobiłam, że tego kierunku studiów nie wybrałam - znając siebie, na pewno ciężko by mi się było wyleczyć z kompleksu studenta I roku, który rozpoznaje u siebie objawy wszystkich chorób, o których się uczy. Główny bohater "Trzech panów w łódce..." miał ten sam problem: przeczytał encyklopedię chorób i doszedł do wniosku, że spośród wszystkich w niej opisanych nie ma tylko jednej (i to takiej, która dotyka jedynie służące w średnim wieku, spędzające dużo czasu na sprzątaniu w pozycji klęczącej). Jego lekarz oczywiście z diagnozą się nie zgodził, doradził mu jedynie dłuższy odpoczynek. Nasz bohater, wraz z dwoma kolegami oraz psem, postanowił wybrać się więc w rejs po Tamizie.

Humor, humor i jeszcze raz humor. To tyle w skrócie można powiedzieć o książce Jerome'a. Jest to w zasadzie zbiór śmiesznych anegdot, opisujących przygody, z jakimi trzej przyjaciele spotkali się podczas swojej podróży. Do tego dorzuconych jest także kilka anegdot historycznych, nawiązujących do odwiedzanych miejsc i wielkich postaci, które w owych miejscach bywały.

Książkę w zasadzie można otworzyć na dowolnej stronie, zacząć czytać od któregokolwiek rozdziału. Zawsze napotkamy na coś śmiesznego. Choć nie jestem wielką miłośniczką humoru brytyjskiego, to jednak lektura była dla mnie naprawdę odprężająca i wielokrotnie wywołała uśmiech na mej twarzy.

niedziela, 25 marca 2012

"Dwa księżycze" Maria Kuncewiczowa

W taki ładny wiosenny weekend jak ten, marzy mi się jakiś mały wyjazd, ucieczka z miasta, chwila oderwania od codzienności. Jakże miło by było wyjechać na przykład do Kazimierza. A jeszcze milej - do takiego przedwojennego Kazimierza, jaki na kartach swego zbioru opowiadań pozostawiła Maria Kuncewiczowa.

"Dwa księżyce" to zbiór krótkich opowiadań o tym, wspomnianym już, ukochanym mieście autorki. Tu stykają się dwa światy - świat mieszkańców Kazimierza (m. in. biednych wieśniaków, bogatszych kupców, Żydów) i letników, którzy zjeżdżają do miasta na wakacje. A my patrzymy na te krótkie historie jak na elementy puzzli - dopiero po złożeniu ich wszystkich widzimy pełen obraz.

Język opowiadań jest bardzo poetycki. Doceniam kunszt autorki, ale muszę przyznać, że tak rozbudowana proza to nie to, czego szukam w literaturze. Owszem, gdy czyta się te opisy i zamyka oczy, to wszystko wydaje się realne i bliskie. Ale nie jestem przyzwyczajona do takiego języka i jakoś taka narracja na dłuższą metę mnie męczy.   

niedziela, 18 marca 2012

"Biedni ludzie z miasta Łodzi" Steve Sem-Sandberg

Getto Litzmannstadt - drugie co do wielkości na ziemiach polskich - nie zostało zapamiętane tak chlubie, jak walczące getto warszawskie. Nie stało się też bohaterem tylu utworów literackich, czy filmów. Jednak jego historia jest bardzo interesująca i warto przyjrzeć się jej bliżej.

Parę lat temu odbywały się w Łodzi interesujące spotkania połączone ze spacerami poświęcone właśnie tematyce getta. Wszystko co, czego się podczas nich dowiedziałam, zrobiło na mnie duże wrażenie. Choć żyję w tym mieście od urodzenia, spojrzałam na nie w inny sposób - przeszłam granicami getta, posłuchałam ciekawych opowieści o tamtych czasach, historii poszczególnych budynków i ludzi. Dlatego też teraz z chęcią sięgnęłam po powieść Sem-Sandberga, której akcja toczy się właśnie w getcie Litzmannstadt.

Nie wiem w jakiej części powieść opiera się na faktach, w jakiej zaś jest literacką fikcją. Większość postaci na pewno jest autentyczna (choć nie wiem, w jakim stopniu ich losy ukazane w książce są prawdziwe), autentyczne są miejsca, budynki, ulice. To mi wystarczy.

Centralną postacią powieści, tak jak i centralną postacią getta, jest Chaim Rumkowski - przewodniczący Rady Starszych, Pan Getta, Pan Życia i Śmierci. Rumkowski jest postacią niezwykle kontrowersyjną, myślę, że nigdy nie uda się historykom dojść do jednoznacznej oceny jego osoby. Celem Rumkowskiego było utworzenie z getta największej fabryki, produkującej Niemcom wszystko to, co może im się przydać na froncie. Prawdopodobnie wierzył w to, że Niemcom będzie zależało na utrzymaniu tak wydajnego przedsiębiorstwa i że dzięki temu mieszkańcom getta uda się przeżyć. Początkowo rzeczywiście sytuacja nie wyglądała najgorzej. Z czasem jednak rozpoczęła się powolna likwidacja getta. Pierwszymi transportami wywieziono dzieci, chorych i starców. Później zaczęto wywozić także ludzi zdolnych do pracy. Czy Rumkowski do końca wierzył w to, że mu się uda przetrwać? On sam, wraz z rodziną, został wywieziony jednym z ostatnich transportów do Oświęcimia, jak głosi legenda - pojechał w swojej prywatnej salonce.

Poza postacią Rumkowskiego, bohaterami książki jest kilka innych postaci z getta - dzieci z sierocińców utworzonych przez Rumkowskiego, Żydzi zesłani do getta z różnych miast europejskich. Powieść ukazuje życie w getcie od środka. I tylko życie w getcie - nie wiadomo, co dzieje się w danym okresie poza gettem. O sytuacji na froncie oraz o wszystkich innych okropnościach wojny wiemy tylko tyle, ile mieszkańcy łódzkiego getta. Dzięki temu książka jest tak przejmująca.

Na mnie "Biedni ludzie z miasta Łodzi" zrobili duże wrażenie, choć może - jako mieszkanka Łodzi - nie potrafię tej książki ocenić obiektywnie.

Wcześniej z łódzkim gettem w literaturze zetknęłam się w "Fabryce muchołapek" - polecam zainteresowanym tematem :-)

czwartek, 8 marca 2012

"Córka Agamemnona" Ismail Kadare

Albania, lata 80-te. 1 maja - dzień wielkich uroczystości państwowych. Główny bohater, a zarazem narrator książki, wybiera się na pochód. Po raz pierwszy otrzymał zaproszenie na trybunę honorową. Pokonanie dystansu, choć fizycznie niedługiego, okazuje się długą drogą - mentalną. Podczas niej bowiem bohater dokonuje rozrachunku swojego życia i oswaja się z myślą o odejściu ukochanej kobiety. Spotyka kilku znajomych, których losy obrazują różne wzorce radzenia sobie jednostki z totalitarnym państwem.

Problemy, jakie napotyka bohater są dla mieszkańców totalitarnie zarządzanych krajów dość uniwersalne.Nikomu nie trzeba dziś przypominać, jak duży wpływ na losy ludzi może mieć państwo i polityka. 

Interesujące jest już samo przedsłowie do polskiego wydania - opowiada o losach powstania książki, o tym jak autor przemycał ją w latach 80-tych we fragmentach z Albanii na zachód i ukrywał jako tłumaczenie niemieckiego utworu.

Całość - pomimo tematyki, jaką utwór porusza - czyta się dość lekko, szczególnie że książka ma zaledwie nieco ponad 100 stron (nie jest więc tak, że przez długie strony "wrastamy" w klimat). Jednak po przeczytaniu odczułam pewien niedosyt. Może spodziewałam się bardziej efektownego, pozostającego na długo w pamięci zakończenia? Są takie tematy książek/filmów, w których w pewnym sensie oczekuję od utworów, że będę o nich po zakończeniu czytania/oglądania jeszcze długo myśleć. "Córka Agamemnona", choć podobała mi się, na pewno nie wryje mi się tak głęboko w pamięć.

niedziela, 4 marca 2012

"Leśnik" Maria Kuncewiczowa

To moja pierwsza lektura w ramach marcowych spotkań z Marią. I choć piszę to z wewnętrznym żalem (bo jakoś tak chciałabym, żeby było inaczej), to jednak muszę przyznać, że nie trafiłam dobrze z wyborem - "Leśnik" mnie nie zachwycił.

Akcja rozpoczyna się tuż przed powstaniem styczniowym, na kresach wschodnich. Wyjątkowe jest to miejsce i wyjątkowy czas: z jednej strony wzajemne przenikanie się kultur, z drugiej zaś nasilające się animozje na tle narodowościowym. W tych warunkach przyjdzie się bohaterom zmierzyć z określeniem własnej tożsamości.

Niespełnione marzenia, poczucie wyobcowania i poszukiwanie przynależności do grupy - to główne tematy, jakie pojawiają się w powieści. Na pozór wszystko się wpisuje w moje gusta literackie, a jednak coś mi nie zagrało. Co? W dużej mierze język. Naprawdę doceniam starania autorki, by pokazać właśnie ową specyfikę miejsca - język jest mocno stylizowany, dużo w nim regionalizmów i zapożyczeń. Ale dla mnie był momentami po prostu niezrozumiały, szczególnie że nigdy się rosyjskiego nie uczyłam. A niestety zabrakło (przynajmniej w wydaniu, które ja miałam) jakichkolwiek przypisów :-( Bardzo zepsuło mi to radość czytania, niekiedy odwracałam stronę ze świadomością, że nie zrozumiałam dokładnie co się właściwie wydarzyło. Nie potrafiłam się należycie skupić na treści.

Zalety? Obraz życia w tym burzliwym okresie zarówno na kresach, jak i w Warszawie. Sam wizerunek naszej dzisiejszej stolicy w owych latach. Chwila refleksji nad tym, jak to się toczą dzieje rodzin i jak w różnym świetle można przedstawiać te same wydarzenia. 

Choć czytało mi się książkę naprawdę ciężko, nie zraziłam się i już czytam kolejną, by twórczość Kuncewiczowej poznać lepiej :-)

sobota, 3 marca 2012

"Dzienniki kołymskie" Jacek Hugo-Bader

Trakt kołymski - ponad 2000 kilometrowa droga, nazywana najdłuższym cmentarzem na świecie. Temperatury tak niskie, że nasza tegoroczna zima, z 20-kilku stopniowymi mrozami i tak wydaje się być luksusem. Ja bym się w taką drogę nie wybrała. Dobrze, że wybrał się za mnie Jacek Hugo-Bader i że zdał mi z niej swoją relację ;-)

Tym razem dziennikarz nie zdecydował się na samodzielny środek transportu (jak w "Białej gorączce") - marzyła mu się podróż przez trakt na motorze, wybrał jednak podróż autostopem. Dzięki niej spotkał wielu „paputczików”- towarzyszy podróży. Jak pisze, znajomości, jakie w ten sposób udaje się zawrzeć z ludźmi są wyjątkowe. Przeważnie takie spotkanie z nieznajomą osobą, z którą prawdopodobnie drogi już nigdy się nie zejdą, powoduje nagły przypływ szczerości i otwartości. Zdarza się także, że ktoś puszcza wodze fantazji i "kreuje" siebie na nowo, opowiadając historie o życiu, jakiego nigdy nie miał, ale zapewne chciałby mieć. Wszystkie te rozmowy, które przytacza w książce pokazuje wyjątkowych ludzi. Dzieli ich prawie wszystko, poza jednym - miejscem, w którym mieszkają.

Miejsce to jest szczególne. To tu stworzono przed laty przymusowe obozy pracy, do których trafiali na długie lata bardzo często niewinni ludzie. To tu ciężko pracowali w kopalniach złota za kromkę chleba i talerz wodnistej zupy. I to tu często pozostawali, nawet gdy ich wyroki się skończyły.

Kim są dzisiejsi mieszkańcy tego obszaru? To trzeba przeczytać :-) Postaci, które opisuje Hugo-Bader są naprawdę nietuzinkowe i ich historie czyta się często z zapartym tchem. Znajdziemy wśród nich m.in. przekupnych przedsiębiorców, którzy wzbogacili się na złocie i drobnych poszukiwaczy złota, którzy wypłukują małe jego drobinki. Potomków więźniów oraz ludzi, którzy zdecydowali się przyjechać na ten koniec świata, ponieważ nie mogli sobie ułożyć życia w innym miejscu. Tych, którzy świadomie uciekają od cywilizacji i tych, którzy cywilizację chcą zasiać na dalekich, zimnych terenach. 

Polecam :-)