To dziwne, bo choć kilkukrotnie pisałam już o tym, że zawiodłam się na jakiejś sadze rodzinnej, to i tak jakoś mnie do takich utworów ciągnie. I tak oto sięgnęłam po kolejny - tym razem o losach rodziny Estebana Truebe na tle historii Chile z końca XIX i XX wieku.
Tak właściwie jest to opowieść o kobietach w życiu Estebana - o jego niespełnionej miłości Rose, narzeczonej dla której zdecydował się na ciężką pracę w kopalni (by zdobyć majątek i się z nią ożenić - niestety do ślubu nie dochodzi, Rose umiera), o Clarze - siostrze Rose, z którą Esteban wiąże się, trochę jakby w zastępstwie Rose, licząc na to, że żeniąc się z siostrą, otrzymuje także część tej drugiej. Clara od zawsze mieszkała w świecie swoich emocji. Nachodziły są często prorocze sny i wizje, czuła i wiedziała więcej niż inni. Początkowo kochała męża, jednak konflikt jaki zrodził się pomiędzy Estebanem a ich córką, Blanką, spowodował, że odsunęła się od niego. Wreszcie, kolejną bohaterką jest Alba - wnuczka Estebana. Wyjątkowa jak każda kobieta z tego rodu.
Estebanowi pisane było żyć długie lata. Obserwował zmiany w swoim kraju, a losy bliskich mu osób kształtowane były przez aktualną sytuację polityczną Chile. W moim odczuciu te zmiany społeczne i polityczne były najmocniejszą stroną książki.
"Dom duchów" podobał mi się, ale przyznam, że momentami czułam się trochę znużona lekturą. Niby akcja była wartka i działo się się wiele, ale to jednak nie jest ten typ literatury który lubię najbardziej. Może nie umiem wczuć się w ten południowoamerykański klimat. Dlatego też raczej nie sięgnę po ekranizację książki.
6 komentarze:
Ja nie przepadam za Allende. Przeczytałam dwie jej książki: "Paulę" oraz "Sumę naszych dni" i zrozumiałam, że sposób pisania tej pani mi się nie podoba.
Pozdrawiam :)
Nie czytałam nic Allende i chyba nie chcę;)
Ja jakiś czas temu czytałam "Córkę fortuny" i miałam pozytywne wrażenia. O "Domie duchów" czytałam wiele dobrego, często pisze się o tej książce, że jest to najlepsza w dorobku autorki - ja się z tym stwierdzeniem nie zgadzam.
Nie namawiam ;-)
Bardzo lubię Allende, ale przyznam, że przygodę z nią zaczęłam od "City of the Beasts", i przy wersjach anglojęzycznych zostaję - mają dla mnie dużo więcej uroku niż polskie tłumaczenia :)
Mi Dom duchów baaaardzo sie podobał. Film też był bardzo dobry, mimo wszystko-polecam. Ale fakt, że mi sie klimat południowoamerykańskich książek podoba.
Prześlij komentarz