W taki ładny wiosenny weekend jak ten, marzy mi się jakiś mały wyjazd, ucieczka z miasta, chwila oderwania od codzienności. Jakże miło by było wyjechać na przykład do Kazimierza. A jeszcze milej - do takiego przedwojennego Kazimierza, jaki na kartach swego zbioru opowiadań pozostawiła Maria Kuncewiczowa.
"Dwa księżyce" to zbiór krótkich opowiadań o tym, wspomnianym już, ukochanym mieście autorki. Tu stykają się dwa światy - świat mieszkańców Kazimierza (m. in. biednych wieśniaków, bogatszych kupców, Żydów) i letników, którzy zjeżdżają do miasta na wakacje. A my patrzymy na te krótkie historie jak na elementy puzzli - dopiero po złożeniu ich wszystkich widzimy pełen obraz.
Język opowiadań jest bardzo poetycki. Doceniam kunszt autorki, ale muszę przyznać, że tak rozbudowana proza to nie to, czego szukam w literaturze. Owszem, gdy czyta się te opisy i zamyka oczy, to wszystko wydaje się realne i bliskie. Ale nie jestem przyzwyczajona do takiego języka i jakoś taka narracja na dłuższą metę mnie męczy.
8 komentarze:
Ciekawe, czy opowiadania są tak dobre jak ekranizacja. Pewnie niedługo się przekonam.;)
Ekranizacji nie widziałam.
Czasem się trafia w KinoPolska, moim zdaniem b. dobry film.
Będę się uważniej przyglądała gazecie z programem, może uda mi się kiedyś upolować :-)
A mi się właśnie język Kuncewiczowej bardzo podoba :) Ale to po pierwsze rzecz gustu, po drugie - odpowiedniej dawki takiej prozy.
Film mi się podobał, taki poetycki. Chętnie obejrzałabym jeszcze raz. Kazimierz też bym odwiedziła, tym bardziej, że nie miałam przyjemności, a wiele słyszałam dobrego, a co do prozy- trudno mi się wypowiada, nie przeczytawszy, ale przy Twarzy mężczyzny, która co prawda była debiutem język trochę mnie zmęczył, kładłam to jednak na karb młodości. Podobnie jak Ty uważam, że poezja jest piękna, ale zbytnie nagromadzenie poetyki, metafor może utrudnić czytanie. Jestem po wysłuchaniu Tristan 1946 i powiem, że uczucia mam mieszane i muszę się nad nimi mocno zastanowi aby je zwerbalizowac
Całe szczęście, że gusta są różne, dzięki temu jest ciekawie :-)
Ja w Kazimierzu byłam, ale dawno temu, na pewno sporo się od tego czasu zmieniło.
Ogólnie bardzo się cieszę, że z okazji wyzwania sięgnęłam po utwory Kuncewiczowej, pewnie w innych okolicznościach trudno by mi się było zebrać. Początkowo miałam plan przeczytać 3 książki, ale jednak po dwóch stwierdziłam, że po "Tristana 1946" (którego miałam wypożyczonego) nie sięgnę, przynajmniej nie teraz, w tak krótkim odstępie czasu od przeczytania "Dwóch księżyców" i "Leśnika". Jednak nie do końca to moje klimaty.
Prześlij komentarz