niedziela, 13 maja 2012

"Pantaleon i wizytantki" Mario Vargas Llosa


Och, uśmiałam się przy tej lekturze przednie.

Oto bowiem kapitan Pantaleon Pantoja, świeżo awansowany w strukturach peruwiańskiej armii, dostaje zadanie specjalne. Ma zorganizować dla wojskowych zastępy... prostytutek. Wioski otaczające zgrupowania armii są bowiem narażone na fale gwałtów, dokonywanych przez żołnierzy. Winne temu, jak twierdzą dowódcy, są wyjątkowy klimat i specyficzna dieta tego regionu, działająca niczym afrodyzjak. 

Zaznaczyć należy, że Pantoja był do tej pory wojskowym nietypowym - spokojny, cichy, niepijący, pantoflarz słuchający się we wszystkim swojej żony i matki. 

Do swojej misji Pantaleon Pantoja podchodzi bardzo metodycznie. Zaczyna od dokładnych analiz na temat zapotrzebowania usługami seksualnymi wśród żołnierzy, wylicza ile osób liczyć muszą brygady "wizytantek" i jak muszą pracować, aby wszystko funkcjonowało poprawnie. Wspaniałe są te jego wywody i wyliczenia. Takiego analitycznego podejścia pozazdrościłby Pantoji niejeden planista.

Powieść Llosy jest oczywiście krytycznym spojrzeniem na peruwiańską armię. Ale jest też po prostu świetną komedią, której lektura może poprawić humor :-)

8 komentarze:

Książkozaur pisze...

Bardzo lubię Llosę, chociaż jakoś podejrzanie dużo wydaje tych książek :p Ale co jakiś czas chętnie sięgam. Tej jeszcze nie czytałam.

Karolka pisze...

Ta książka leży na mojej półce już jakiś czas. Zraziłam się trochę po Liosy po "Szelmostwach niegrzecznej dziewczynki". Po których spodziewałam się niewiadomo czego;) Muszę spróbować Pantelona:)
Pozdrawiam:)

Karolina pisze...

Oj rzeczywiście, to dość płodny autor. I na pewno nie wszystkie jego książki są fajne, ale myślę, że akurat po tę warto sięgnąć.

Karolina pisze...

Ja "Szelmostwa..." czytałam bardzo dawno temu, jeszcze zanim Llosa dostał nagrodę i zanim wybuchł ten cały szał wokół jego książek. Nie miałam wobec niej żadnych specjalnych oczekiwań - i może trochę dzięki temu, wrażenia z lektury miałam bardzo pozytywne.

Anonimowy pisze...

Też się uśmiałem przy lekturze:)
Proponuję tylko korektę geograficzną w recenzji: książka nic wspólnego nie ma z Chile. Główny bohater służy w peruwiańskiej armii, miejscem akcji jest Peru, o Limie czytamy już w pierwszych akapitach. W Chile raczej nie ma dżungli amazońskiej:)
wwww.llosa.eu/pant.shtml

guciamal pisze...

Potrzebuję lektury przy której można się śmiać. Recenzja krótka, a treściwa. Zapisuję książkę do przeczytania. Planowałam Szelmostwa, ale chyba dam pierwszeństwo wizytantkom. :)

Karolina pisze...

Strasznie mi wstyd za błąd, już poprawione. Dziękuję.

Karolina pisze...

Długie wpisy mi ostatnio jakoś w ogóle nie wychodzą, słowa mi się nie kleją... "Zaległości" w postach (w stosunku do przeczytanych lektur) tyle, że lepiej choć coś krótkiego napisać...

Prześlij komentarz