sobota, 8 października 2011

"Trzeci znak" Sigurðardóttir Yrsa

Nie sięgam zbyt często po kryminały. Nie dlatego, że ich nie lubię, po prostu jakoś tak nie przywykłam - od dzieciństwa było u mnie w domu wiele książek, ale kryminałów wśród nich tyle, że mogłabym je zliczyć na palcach jednej ręki. I tak mi jakoś zostało, że w pierwszej kolejności wybiorę z półki zawsze coś z innego gatunku. Raz na jakiś czas jednak się skuszę i na chwilę przenoszę do świata poszukiwania odpowiedzi na zasadnicze pytania "kto zabił i dlaczego?".

Tym razem pytania te dotyczyły zabójstwa niemieckiego studenta Haralda. Przyjechał on na stypendium do Islandii, by pogłębić swą wiedzę w dość nietypowym obszarze zainteresowań naukowych, a mianowicie średniowiecznych prześladowaniach czarownic. Tematyka ta niewątpliwie była pasją Haralda - był zafascynowany czarami i torturami, założył dość mroczne stowarzyszenie studenckie, nie stronił od dziwnych praktyk - od dziwnych tatuaży, poprzez rozszczepienie języka, aż po akty seksualne z duszeniem. Łatwo się domyślić, że tajemnica jego śmierci musiała mieć jakiś związek z jego zainteresowaniami. Pytanie tylko jaki?

Śledztwo w tej sprawie nie jest chyba do końca typowe - choć, jak zaznaczyłam wcześniej, nie znam się dobrze na kryminałach. Tajemnicę wyjaśnia bowiem prawniczka Thora, do której z prośbą o pomoc zgłasza się rodzina ofiary. Nie wierzą oni w ustalenia policji, która sprawcę zabójstwa zatrzymała bardzo szybko. Thora nie ma doświadczenia w tego typu sprawach. Jest rozwiedzioną kobietą w średnim wieku, ma dwójkę dzieci. Starszy syn, nastolatek, przysparza jej sporo zmartwień. Ona sama czuje się samotna, trochę zagubiona, nie do końca akceptująca swoją sytuację życiową. Ma drobne problemy finansowe, więc zgadza się przyjąć ofertę dodatkowej pracy przy wyjaśnieniu tej zagadki. Thorze ma w tym pomóc przyjaciel rodziny - Niemiec, z którym na samym początku z racji na różnice charakterów nie może się dogadać, z którym jednak z czasem coś zaczyna łączyć. W zasadzie od samego początku czuć, że tak się stanie.

Czytając kryminały najbardziej lubię to uczucie, kiedy człowiek chce szybko przerzucać kolejne kartki i nie może się doczekać aż cała sytuacja wreszcie się wyjaśni. Tu mi tego trochę zabrakło. Owszem, książka jest płynnie napisana, są w niej dodatkowe odniesienia do historii, do średniowiecznych zagadek, które chciał rozwikłać Harald (co niewątpliwie ją wzbogaca i czyni bardziej interesującą). Ale mi to główne napięcie jakoś się nie udzieliło...     

0 komentarze:

Prześlij komentarz