W ostatnim czasie przeczytałam kilka bardzo zachęcających recenzji tej książki, dlatego gdy przypadkiem się na nią natknęłam w bibliotece bez chwili wahania ją wypożyczyłam. Ciekawa byłam, czy ta budząca ponad 100 lat temu tyle kontrowersji książka dziś też mogłaby zostać uznana za skandalizującą.
Po tytule można by było sobie wyobrazić, że jest to jedna z tych opowieści o przygodach młodej, nieco zagubionej panienki uczącej się w szkole z internatem – o wymagających nauczycielkach, ścisłym rygorze któremu muszą poddać się tęskniące za domem pensjonarki, o przyjaźni która rodzi się między dziewczynami, gdy już się trochę bliżej poznają. Oczywiście tak nie jest. Co prawda pewnych wyżej wymienionych wątków tematycznych można się w książce doszukać, ale z pewnością „Klaudyna w szkole” nie jest opowieścią o grzecznych uczennicach.
To, co cechuję Klaudynę to duża samoświadomość – to zdolna, piękna dziewczyna, która doskonale zna swoje zalety i nie ma oporów przed wykorzystywaniem ich przy różnych nadarzających się okazjach. Ma osobowość przywódczą, wie czego chce. Jeśli ma ochotę, potrafi owinąć sobie innych wokół palca. Umiejętność tę dość dobrze wyćwiczyła na swoim ojcu – wychowujący ją samotnie rodziciel jest gotowy do spełnienia wszystkich jej zachcianek.
Klaudynę poznajemy, gdy jest w ostatniej klasie i przygotowuje się do egzaminów końcowych. Postanawia brać lekcje języka angielskiego, jednak to nie nauka ją interesuje, lecz młoda nauczycielka, która jej tych dodatkowych lekcji ma udzielać. Plany Klaudyny krzyżuje dyrektora szkoły, która też jest zapatrzona w Aimee i sama nawiązuje z nią romans. Dodatkowo na charakterystyczny wizerunek prowincjonalnej szkoły w Montigny wpływają też inne zdarzenia – przyjazd dwóch młodych nauczycieli, częste odwiedziny doktora, który nagabuje dziewczyny oraz same relacje między uczennicami.
Dodatkowym powodem, dla którego książka okazała się skandalem (poza samą tematyką, która oczywiście sama w sobie musiała być w owych czasach bardzo odważna) jest fakt, że zawiera ona wiele wątków autobiograficznych. Świadomość ta powoduje, że obraz głównej bohaterki staje się jeszcze bardziej wyrazisty oraz że chce się sięgnąć po kolejne tomy opisujące dalsze jej przygody :-)
2 komentarze:
Nie wiem czemu, czasami tak mam, że zniechęca mnie tytuł do poznania. Często jest to intuicja, która podpowiada tego nie rób i podpowiada dobrze. Jednak zdarzają mi się pomyłki. Być może tak jest i z Klaudyną, co do której nawet nie czytałam recenzji zamieszczanych na bloogach. Takie nie bo nie. Aż tu dzisiaj coś mnie tknęło, aby przeczytać twoją recenzję i pomyślałam, a właściwie czemu by nie. Chyba spróbuję poznać Klaudynę.
Myślę, że może Ci się spotkanie z Klaudyną spodobać :-)
Prześlij komentarz