" - Masz zamiar nazwać swoją powieść "Maria i Magdalena" więc pisz najpierw, już w pierwszym rozdziale, o naszym dzieciństwie.
- No dobrze, ale to może znudzić czytelnika"
- Napisz w ten sposób, aby go nie znużyć. Opisz atmosferę ówczesnego Krakowa, napisz o tym, w jaki dziwny sposób edukowano wówczas dziewczynki z tak zwanych "dobrych domów". Dzisiejsze harcerki, czytając owe opisy, będą pękać ze śmiechu. Pisz o przedziwnej higienie początków tego wieku, o snobizmie, który wówczas panował, i przesadnej dewocji, do której dzieci zmuszano. Nie bój się, pisz - i tak redaktor, który zaopiekuje się twoimi wspomnieniami, wykreśli ci z tego połowę.(...)
- Czy dać trochę sensacji? Czy napisać o handlarzu żywym towarem, który na Francuskiej Riwierze chciał uwieść Marię Jasnorzewską? A jeśli to nie był wcale handlarz żywym towarem?
- Pisz, co najwyżej ci go wykreślą.
- A Marcel de Moor, który jeździł ze mną po świecie i nosił na piersiach wszystkie odznaczenia francuskie i był prawdopodobnie szefem francuskiego wywiadu? Napisać o nim?
- O nim koniecznie! To postać jakby żywcem wyjęta z jakiejś powieści sensacyjnej. Nie zapomnij i napisz również o pokątnym lekarzu w Casablance, za którego chciałaś wyjść za mąż i tam już na zawsze pozostać. To bardzo ładna historia.
- A zatem szczypta erotyzmu?
- Ale satyrycznego, Dowcip odbiera erotyzmom ich nieprzyzwoity klimat (...)"
Ten fragment pochodzący ze wstępu "Marii i Magdaleny" bardzo trafnie oddaje charakter całego utworu. Utworu niewątpliwie bardzo udanego, zabawnego, przybliżającego czytelnikowi atmosferę początku XX wieku. Utworu, w którym - wydaje mi się, że można to w ten sposób określić - Magdalena Samozwaniec składa hołd swojej ukochanej siostrze, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Maria, a właściwie Lilka, bo tak ją nazywali najbliżsi, była niezwykle barwną osobą. Jej siostra Magdalena także. Razem stanowiły oryginalny tandem, który był na ustach całej śmietanki towarzyskiej tamtych czasów. Czytając "Marię i Magdalenę" odnosi się wrażenie, jakby ich życie obfitowało w nadzwyczajne sytuacje, które jeszcze autorka potrafi przedstawić okraszając dużą nutką humoru. Trudno się oderwać od tych historyjek.
Wydanie, które czytałam składało się z dwóch tomów. Nieco bardziej podobał mi się tom pierwszy, który w sumie zamyka koniec okresu panieńskiego w życiu Magdaleny. Życie krakowskiej w Kossakówce musiało być naprawdę niezwykłe - cała rodzina była wyjątkowa, panujący w domu optymizm i wzajemna miłość tworzyły niesamowitą atmosferę.
Z tej swojej wyjątkowości bohaterki dobrze zdawały sobie sprawę i bardzo skutecznie przez cały czas ją wykorzystywały. Wychowane w przekonaniu o dużym poczuciu własnej wartości, zawsze dążyły do tego, by swoje interesy postawić na pierwszym miejscu. Ten ich egoizm czasem sprawiał, że różnych ich zachowań w ogóle nie rozumiałam, nie mniej jednak przyjemnie się te wszystkie anegdotki czytało.
Część z tych anegdot poznałam już przy lekturze "Z pamiętnika niemłodej już mężatki" - niekiedy są tu opowiedziane w nieco inny sposób, ale kto by się tym przejmował ;-) W każdym razie nie polecam czytania "Z pamiętnika niemłodej już mężatki" osobom, które na świeżo w pamięci maja "Marię i Magdalenę" - wówczas "Z pamiętnika..." niczym czytelnika nie zaskoczy, tam tych historii jest w sumie mało i lektura może wydać się zbyt znajoma.
6 komentarze:
Jestem w trakcie lektury, więc na razie nie będę czytała recenzji :) Przerwało mi Świniobicie, które dziś skończyłam czytać (zdopingowana czekającą w kolejce Sardegnią). Teraz czekam, aż mi się wrażenia ułożą w głowie. Pozdrawiam
A wiesz, że ja jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki. Mam strasznie dużo zaległości, ale w tym roku to nadrobię.
Ja dopiero w zeszłym miesiącu sięgnęłam po Magdalenę Samozwaniec, choć jej książkę miałam w domu już od ponad roku...
Karolino, zajrzyj na Kolejkowo
http://kolejkowo.phorum.pl/viewtopic.php?p=25313#25313
Pozdrowienia:).
Czytałam "Zalotnicę niebieską", biografię "Lilki" napisaną przez jej siostrę. I jakoś się tak zniechęciłam do Magdaleny Samozwaniec i do samej Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej trochę też. Chyba zbyt denerwowało mnie bezustanne czytanie o tym, jaka to Lilka była mądra, piękna i w ogóle najwspanialsza. Nie wiem, może przesadzam, ale tak to odebrałam.
Pozdrawiam! ;)
@ Iza - zaraz zajrzę
@ ultramaryna - rzeczywiście nie da się nie zwrócić uwagi na fakt, że autorka była zapatrzona w swojej siostrze, którą postrzegała jako istotę doskonałą. I tak jak napisałam - niekoniecznie polubiłam bohaterki, ale lekturę i tak uważam, za udaną, bo spodobał mi się klimat tych wszystkich opisywanych historyjek.
Prześlij komentarz