poniedziałek, 2 stycznia 2012

"Matka Joanna od Aniołów" Jarosław Iwaszkiewicz

Nie przypominam sobie, żebym kiedyś widziała film Kawalerowicza nakręcony na podstawie opowiadania. Może gdzieś ukradkiem jakieś fragmenty - bo jakby niektóre obrazy, kiedy teraz wyszukuję je sobie w Internecie wydają mi się znajome. A może po prostu są tak popularne, że się na nie natykałam w innych okolicznościach? Nieistotne w sumie - ważne, że o akcji nie wiedziałam przed lekturą nic.
Wiek XVII. Do małego miasteczka o nazwie Ludyń, na polecenie ojca prowincjała przybywa młody ksiądz Suryn. Ma on odprawiać egzorcyzmy nad opętaną przez dziewięć demonów przeoryszą miejscowego klasztoru - tytułową Matką Joanną. Opętane są prawie wszystkie zakonnice, jednak jej opętanie jest jednak największe. Czy rzeczywiście jest to prawdziwe opętanie przez diabła czy jedynie udawanie? Czy praktyki ojca Suryna przyniosą oczekiwany efekt? Jaka relacja wywiąże się pomiędzy tym dwojgiem? I jak cała historia się zakończy?

Jest to historia o walce dobra ze złem. Nie tylko o duszę matki Joanny, lecz także o duszę księdza Suryna. Toczy się ona od samego początku - jeszcze przed przybyciem do Ludynia, ksiądz Suryn spotyka w przydrożnej gospodzie miejscowego szlachcica, Wincentego Włodkowicza. Będzie on zasiewać lekki ferment w głowie kanonika, popychać go do rzeczy, które samodzielnie nie przyszłyby księdzu Surynowi, jak choćby wizyta u cadyka. Z drugiej strony mamy postać Kaziuka, który stara się księdza ostrzegać przed różnymi zagrożeniami, czy jednak w zamierzeniu miał być swego rodzaju stróżem? Jeśli tak, to brakuje jego większej roli w finale.

Jest to także opowieść o ludzkiej namiętności, o jej wielkiej, nieuświadamianej sile i o konsekwencjach, do których może doprawadzić.

Nie tylko akcja opowiadania jest umieszczona w XVII wieku - całe ono jest na ten okres stylizowane: nietypowa składnia, sporo archaizmów. Pozwalają poczuć właściwy klimat, choć sprawiają, że lektura dla mnie nie była tak prosta w odbiorze, przydałyby się chociaż jakieś przypisy tłumaczące niektóre słowa...

Żałuję, że nie sięgnęłam po "Matkę Joannę..." miesiąc wcześniej, wtedy mogłabym dołączyć do ciekawej dyskusji o tej książce w klubie czytelniczym na blogu u Ani.

Moja ocena: 4/6 

8 komentarze:

czytanki anki pisze...

Zawsze można swoje trzy grosze dorzucić do dyskusji, zapraszam w dowolnej chwili;)
Gdybyś miała powiedzieć, o czym jest dla Ciebie ta książka, to ...?

Karolina pisze...

Dorzucenie czegoś do dyskusji, która już przycichła nie niesie za sobą tego nakładu emocjonalnego, które nieść powinno ;-) Wolę włączyć się na bieżąco w przyszłe.

guciamal pisze...

Karolina- nie rób mi tego, mam już zamkniętą listę, a Ty dorzucać książkę z aniołem w tytule. Zaczęłam czytać dyskusję u Ani, ale stwierdziłam, że najpierw przeczytam książkę, a potem zajrzę do dyskusji. Oczywiście, że chcę przeczytać.

Lirael pisze...

Na mnie też książka Iwaszkiewicza zrobiła duże wrażenie. Jej siła tkwi między innymi w niejednoznaczności, możliwości odczytania jej na różne sposoby.
Do udziału w dyskusjach u Ani bardzo Cię zachęcam. :)

czytanki anki pisze...

@ Karolina

Zatem zapraszam;) Podpisuję się pod tym, co napisała Lirael - "Matka Joanna..." to książka niejednoznaczna, warto było przekonać się, co inni w niej widzą;) No i ten klimat...

Unknown pisze...

Muszę i ja wpisać ten tytuł na swoją listę książek do przeczytania.

Karolina pisze...

@ guciamal - przepraszam... ;-) Ale wiesz - listy książek z aniołami nie można tak po prostu zamknąć!
@ Lirael - rzeczywiście jest w tej książce sporo niejednoznaczności, począwszy od tego, czym było samo opętanie Matki Joanny, poprzez tajemnicze role, jakie w opowiadaniu odgrywają cadyk, Włodkowicz czy Kaziuk, aż po samo zakończenie, które przecież też budzić może wiele dalszych pytań.
@ czytanki.anki - mam nadzieję, że zdążę sobie przypomnieć "Jeśli zimową nocą podróżny" przed kolejną odsłoną klubu, bo czytałam już parę lat temu i coś oczywiście mogłabym na ten temat napisać, ale boję się że pamięć może mnie w niektórych momentach zawieść...
@ tetiisheri - pozostaje mi życzyć miłej lektury :-)

czytanki anki pisze...

Może powtórna lektura nie będzie konieczna;) Tak czy owak, zapraszam.

Prześlij komentarz