"Biała gorączka" od dłuższego czasu stała na mojej półce z książkami i cierpliwie czekała na swoją kolejkę. Nie mogłam się zebrać, by po nią sięgnąć - słyszałam sporo dobrych opinii, ale za każdym razem gdy stawałam przed regałem i zastanawiałam się, jaką lekturę wybrać, decydowałam się na coś innego. Wreszcie nadszedł ten właściwy moment i wybór padł na reportaże o Rosji i byłych krajach Związku Radzieckiego.
Cała historia zaczyna się wprost niesamowicie - Jacek Hugo-Bader postanawia spełnić swe marzenie i wyrusza w samotną podróż samochodową z Moskwy do Władywostoku. Planował na ten cel pozyskać od sponsora jakiś dobry terenowy samochód, jednak ostatecznie w podróż wybrał się starym łazikiem - sądząc po opisywanych przez niego przygodach był to wybór trafny, choć oczywiście łazik kilkukrotnie odmawiał mu podczas wyprawy posłuszeństwa. Gdyby jednak zdecydował się na jakiś nowiutki samochód, zbytnio by się wyróżniał, myślę że nie udałoby mu się poczynić takich spostrzeżeń, porozmawiać z tymi ludźmi, wzbudzić w nich zaufania. Poza tym zachodnie motoryzacyjne cuda techniki - jak się okazuje - wcale nie są przygotowane na syberyjskie mrozy ;-)
Pierwsza część książki zawiera reportaże właśnie z tej podróży. Dużo miejsca autor poświęca różnym mało liczebnym (i dla zwykłego czytelnika także mało znanym) grupom etnicznym, które zamieszkują wielkie obszary Rosji - ich zwyczajom, wierzeniom, a przede wszystkim ich problemom i nieustającym zagrożeniu wymarcia. Część tych historii jest naprawdę przejmująca, są jednak i takie, które przyznam, że mnie trochę znudziły. Nie dlatego, że nie są ciekawe, lecz dlatego, że mnie osobiście nie do końca odpowiada styl narracji Jacka Hugo-Badera. Nie potrafię tego dobrze wyrazić, jest po prostu coś w jego sposobie doboru słów oraz budowaniu napięcia, co do mnie nie trafia, nie wzbudza we mnie takich emocji, jakie - w moim odczuciu - reportaże o takiej tematyce powinny wywoływać. Ale to oczywiście moje subiektywne zdanie.
Poza reportażami z tego samochodowego "rajdu" po Rosji z 2007 roku, w "Białej gorączce" znajdziemy także szereg innych reportaży z wcześniejszych podróży autora - z Ukrainy, z Mołdawii. Do reportaży, które zrobiły na mnie największe wrażenie należą:
- reportaż o tym, jak Jacek Hugo-Bader spędził jeden dzień wśród bezdomnych w Moskwie,
- reportaż o sprzedawaniu nerek i handlu kobietami w Mołdawii,
- reportaż o tytułowej białej gorączce, przez którą wymierają Ewenkowie,
- reportaż o tym, jak autor przepłynął kajakiem Bajkał.
Choć tak, jak pisałam wcześniej nie do końca odpowiada mi styl autora, to tematyka o jakiej pisze jest bardzo interesująca i z tego względu polecam tę lekturę. Można się z niej naprawdę bardzo wielu rzeczy dowiedzieć. Znajdziemy także masę śmiesznych anegdot, które przybliżyć nam mogą realia współczesnej Rosji.
czwartek, 24 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Nie czytałam nic Jacka Hugo Badera. Może kiedyś sięgnę po jedną książkę, aby przekonać się, czy mnie będzie odpowiadał jego styl, zwłaszcza, że temat podróży to temat mi bliski, choć moje podróże mają nieco inny wymiar, są bardziej historio-poznawcze niż ludzko-poznawcze :)
Ja jeszcze mam na półce jego drugie reportaże - "W rajskiej dolinie wśród zielska". Za jakiś czas po nie sięgnę - przypuszczam że styl jest podobny i nie zachwycę się nim, ale myślę, że sama historia jest warta przeczytania.
Hugo-Bader świetnie pisze. Jest bardzo dobrym reporterem i to da się wyczuć...
Prześlij komentarz