O "Germinalu" słyszałam wiele pochlebnych recenzji, zdecydowałam się więc po tę książkę sięgnąć, mimo iż tematyka nie wydała mi się zbyt interesująca.
Akcja rozpoczyna się od przybycia Stefana do osady górniczej. Stefan szuka pracy - od wielu dni chodzi z miejsca do miejsca, pyta o możliwość zatrudnienia, wszędzie spotykając się z odmową. W pierwszej chwili i tu jest zbywany, jednak szczęśliwym trafem udaje mu się jednak podjąć w kopalni pracę ładowacza i pozostaje w osadzie, wsiąkając powoli w jej klimat.
Zastanawiałam się, co więcej może się w tej książce wydarzyć poza opisem ciężkiej, wręcz katorżniczej, pracy pod ziemią i fatalnymi warunków życiowych bohaterów (głód, nędza i brak perspektyw). No i poza jakąś katastrofą górniczą - bo to, że się wydarzy jest przecież tylko kwestią czasu, od pierwszego zejścia Stefana na dół jest oczywiste, że braki w stemplowaniu muszą doprowadzić do jakiejś tragedii.
Jednak okazało się, że w tym utworze jest znacznie więcej.
Przede wszystkim jest to genialna analiza socjologiczna tej grupy społecznej. Koniec XIX wieku to niezwykły - kontekście przemian społeczno-ekonomicznych - okres w historii Francji. W "Germinalu" obserwujemy, jak powoli budzi się samoświadomość górników, jak zaczynają oni zdawać sobie sprawę ze swojego zbiorowego położenia i ze swojego znaczenia w łańcuchu ekonomicznym (choć zależności ekonomicznych w skali makro zupełnie nie rozumieją, zatrzymują się tylko na przeświadczeniu, że są wykorzystywani przez towarzystwo górnicze). Sprzyja temu szybko rozpowszechniająca się myśl socjalistyczna, którą Stefan próbuje rozpowszechnić wśród mieszkańców Montsou. Udaje mu się doprowadzić do powstania komórki I Międzynarodówki i kasy zapomogowej, w której górnicy odkładają pieniądze na ewentualny strajk. Do buntu rzeczywiście dochodzi i okazuje się on zdecydowanie bardziej brutalny i zaciekły, niż początkowo można by przypuszczać. Górnicy bowiem czują, że naprawdę nie mają nic więcej do stracenia i są gotowi nie łamać się, nawet gdy zawisa nad nimi widmo śmierci głodowej.
P.S. Zainteresował mnie tytuł powieści. "Germinal" to nazwa jednego z miesięcy we francuskim kalendarzy rewolucyjnym. Autor prawdopodobnie wykorzystując ten tytuł chciał odwołać się do powstania, jakie wybuchło w Paryżu właśnie w miesiącu germinal, którego jednym z haseł było "chleba" - tego samego w domagali się strajkujący górnicy.
Niewątpliwie książka robi duże wrażenie, choć jej lektura jest momentami bardzo przygnębiająca.
3 komentarze:
Podobnie jak Ty nie bardzo miałam ochotę czytać powieść o górnikach i ich ciężkim losie. Wydawało mi się, iż będzie to dość nużąca lektura. Tymczasem niemal nie mogłam się od niej oderwać. Oceniałam ją bardzo wysoko.
Cieszę się, kiedy trafia mi się książka, która tak pozytywnie zaskakuje.
Jeszcze nie czytam żadnej powieści Zoli, ale mam je w planach. Zacznę chyba jednak od czegoś lżejszego niż Germinal, przy całym szacunku dla walorów tej powieści, uznawanej za jedną z najlepszych w dorobku pisarza.
Prześlij komentarz