
Trzy bohaterki, trzy różne spojrzenia na świat. Aibileen, Minny oraz Skeeter. Dwie pierwsze to czarnoskóre służące, trzecia to młoda biała kobieta, która postanawia sprzeciwić się obowiązującym w latach 60-tych stereotypom.
Aibileen jest starszą, doświadczoną przez los kobietą. Jej praca w dużej mierze polega na wychowywaniu obcych dzieci - wkłada w to wiele serca, nawiązuje z dziećmi wspaniały kontakt, uczy je szacunku do siebie samych oraz do innych, także o odmiennym kolorze skóry. Jednak one, gdy dorastają, zmieniają się i przyjmują "obowiązujący" styl myślenia.
Minny to najlepsza przyjaciółka Aibileen. Jest sporo od niej młodsza. Ma pięcioro dzieci i męża alkoholika, który nie może powstrzymać się od rękoczynów. Ma też niewyparzony język, przez który nieraz narobiła sobie problemów i wylatywała z pracy.
I Skeeter - 23-latka, która po powrocie z uniwersytetu nie może się odnaleźć w rodzinnej miejscowości. Jej dawne przyjaciółki wyszły za mąż i urodziły dzieci, a Skeeter chciałaby bardzo wykorzystać wszystko to, czego się nauczyła i podjąć pracę zawodową. Marzy o tym, by zostać pisarką. Za namową pani redaktor z Nowego Jorku zaczyna pracę nad książką, której tematyka w owym czasie (i w owym mieście) była skandaliczna: książkę z wywiadami przeprowadzonymi z czarnoskórymi pomocami domowymi.
W tych warunkach trzeba było wykazać się nie lada odwagą, by zdecydować się na udzielenie wywiadu do książki Skeeter. Powieść Stockett opowiada w dużej części właśnie o tym "dojrzewaniu" do mówienia otwarcie o tematyce segregacji rasowej. Gdzieś daleko na północy Stanów ruch obywatelski w tym czasie kwitł. Ludzie szykowali się na marsz z Martinem Luther Kingiem. Ale to jest południe, tu toczy się lokalna dyskusja o tym, że czarnoskóra służba powinna mieć własną toaletę, ponieważ korzystanie ze wspólnej jest niehigieniczne.
Bardzo chciałam sięgnąć po powieść, która mnie rzeczywiście wciągnie. Udało się :-) Książkę czyta się naprawdę świetnie. Narracja podzielona jest pomiędzy wspomniane trzy bohaterki - każda część napisana jest innym językiem, uwiarygadniającym postaci. Nie oglądałam filmu, mogłam więc wyobrazić sobie wszystkie postaci na swój sposób. Za jakiś czas, jak już wrażenia z lektury nie będą tak świeże, z chęcią po film sięgnę.
4 komentarze:
Wiele czytałam recenzji tej książki, niemal wszystkie są pozytywne, a skoro tak to powinnam i ja po nią sięgnąć. Filmu także nie oglądałam. Ostatnio kino przegrywa z innymi dziedzinami życia.
Oglądałam film i po nim nabrałam ochoty na książkę. bardzo jestem jej ciekawa. A że od obejrzenia filmu minął już jakiś czas to muszę w końcu sięgnąć po książkę.
Pozdrawiam imienniczkę:)
U mnie kino tez ostatnio bardzo przegrywa - aż za bardzo. Ale jakoś nie mogę odnaleźć właściwego nastroju...
Polecam :-) Ja wolę najpierw przeczytać książkę, później ewentualnie obejrzeć ekranizację (choć oczywiście nie zawsze to się udaje).
Także pozdrawiam :-)
Prześlij komentarz