
Sama książka nie jest arcydziełem literatury. Jest napisana bardzo prostym językiem, nieraz nawet odnosiłam wrażenie że niezbyt dobrze zredagowanym. Ale pomimo tych niedociągłości, czyta się ją bardzo dobrze. No i cudownie się ją ogląda, jest bogato ilustrowana zdjęciami. Zdjęciami, które nagle okazały się mi bardzo znajome, choć przed lekturą tej książki nie wiedziałam w zasadzie kim jest Chris Niedenthal i nie umiałabym przypisać mu autorstwa żadnego znanego zdjęcia. A tu nagle taka niespodzianka: to on zrobił najsławniejsze zdjęcie z okresu stanu wojennego, w którym na pierwszym planie widać czołg, a z tyłu kino Moskwa z reklamą filmu "Czas Apokalipsy":

Albo te niezapomniane puste haki w sklepie mięsnym:

Te zdjęcia - które nieraz wcześniej widziałam - nagle mogłam odczytać na nowo. Mogłam dowiedzieć się, jak wyglądały okoliczności, w których powstały, jak musiał się natrudzić ich autor, żeby daną scenę uwiecznić, jak potem przekazywał filmy do zagranicznej prasy. Książka jest kopalnią ciekawych anegdot, głównie z okresu PRLu oraz transformacji (w całym bloku wschodnim). Bardzo interesujące są też losy samego autora, syna polskich emigrantów, który zdecydował się w specyficznym okresie historycznym opuścić Wielką Brytanię i zamieszkać w Polsce, kraju który zawsze uważał za swoją ojczyznę, choć wcześniej nie znał go dobrze, spędzał tu jedynie w dzieciństwie wakacje nad morzem.Zainteresowanych lekturą lojalnie uprzedzę tylko, że fajne, bogato ilustrowane wydanie książki ma też swoją złą stronę - książka waży chyba ze dwa kilo i trzeba mieć naprawdę dużo miejsca w torbie/plecaku, żeby się zmieściła ;-)
0 komentarze:
Prześlij komentarz