niedziela, 21 sierpnia 2011

"Gorzka czekolada" Lesley Lokko

PKP wspiera czytelnictwo. Nawet wtedy, kiedy lektura nie należy do najciekawszych, kilkugodzinna podróż pociągiem sprawia, że od książki trudno się jest oderwać ;-)  

"Gorzka czekolada" to opowieść o trzech kobietach - Laurze, Ameline i Melanie. Nie polubiłam żadnej z bohaterek i to pewnie dlatego książka nie przypadła mi zbytnio do gustu. Laurę i Ameline łączy to, że obie wychowały się w jednym domu na Haiti. Jednak ich pozycja znacznie się różniła - Laura była wnuczką pani domu, Ameline zaś służącą. Nastoletnia Laura, zmuszona przez sytuację (ciąża) wyjechała do Stanów, gdzie przygód miała co nie miara, raz żyjąc na krawędzi ubóstwa, raz zaś opływając w luksusach. Udało jej się ostatecznie osiągnąć pełną stabilizację, głównie dzięki swojej ambicji i talentom artystycznym, które potrafiła odpowiednio wykorzystać. Ameline także odmieniła swój los i wyjechała z Haiti dzięki pomocy pewnego Anglika, za którego wyszła za mąż (nie kochała go, ale miłość w życiu oczywiście ostatecznie udało się jej odnaleźć), otworzyła w Anglii kawiarnię a z czasem powróciła na Haiti, gdzie zaczęła prowadzić pensjonat. Trzecia bohaterka, Melanie, to z kolei przedstawicielka brytyjskiej wyższej sfery - także przedstawiona dość schematycznie i pretensjonalnie (jako nastolatka wdaje się we flirt z ojczymem, przez co matka wysyła ją do Stanów - tam wiąże się z facetem wmieszanym w ciemne interesy, który jednak zdradza ją z jej dość infantylną koleżanką itd.).

Jak na lekturę do pociągu - ujdzie. Ale moim zdaniem nie jest to wybitna książka. Parę wątków jest interesujących, początek zapowiada się nawet nie najgorzej - akcja osadzona na Haiti, opis tamtejszej sytuacji w latach 80-tych, stosunków tam panujących, zamieszek jakie wybuchły w Port-au-Prince. Ale jak na 532 strony, to trochę tych pozytywów jest jednak za mało...

4 komentarze:

guciamal pisze...

Też tak mam, że swoją sympatię do bohaterów przenoszę trochę na ocenę książki. Czy te 532 strony pochłonęłaś w pociągu? - to chyba musiała być długa podróż i książka jednak trochę wciągnęła. Widzę, że też zdecydowałaś się na przeprowadzkę :). Potrzeba zmian? Ja długo do tej decyzji dojrzewałam, obawiałam się utraty czytelników, dlatego pozostałam przy dwóch bloogach. Pozdrawiam i powodzenia na "nowej drodze" bloogowania życzę.
Małgosia

Karolina pisze...

Podróż była długa, ponad 3 godzinki w jedną stronę :-)
Decyzja o przeprowadzce we mnie też długo dojrzewała. Najbardziej żałuję, że wpisów że starego bloga nie mogę tu przenieść. Na razie ten blog jest taki nieprzyjemnie pusty. No ale może to mnie trochę zmobilizuje do szybszego czytania nowych książek, tak abym mogła go trochę zapełnić.

Iza pisze...

Karolina,
zawsze możesz przenieść wpisy pojedynczo- dużo to roboty, ale np. Guciamal robi to po sztuce- i jest 2 razy więcej czytania:).

Karolina pisze...

Systematyczne przenoszenie wpisów to bardzo dobry pomysł, już o tym myślałam, a teraz mnie jeszcze Izo do tego zachęciłaś i zmotywowałaś :-)

Prześlij komentarz