Choć wydawałoby się, że zima do nas już zawitała, za moim oknem delikatnie pada śnieg i chodniki nieco się przybieliły, to jednak daleko nam (na szczęście!) do szwedzkiej zimy. A to właśnie obraz szwedzkiej zimy otwiera pierwszą część sagi kryminalnej Camilli Lackberg.
Pewnego dnia, opiekujący się domem 35-letniej Alexandy mężczyzna, znajduje jej ciało w łazience. Z powodu awarii pieca grzewczego w domu było tak zimno, że ciało całkowicie zamarzło, dlatego też widok pięknej martwej Alexandry przywoływał skojarzenia z tytułową księżniczką z lodu.
Z pozoru wydawało się, że była to śmierć samobójcza, jednak bliscy kobiety nie dawali temu wiary. W sprawę wyjaśnienia zagadki zaangażowała się Erika - dawna szkolna koleżanka Alexandry, dziennikarka i pisarka. Erika współpracuje z miejscową policją (dla której ta sprawa to nie lada wyzwanie - pierwsze w historii dochodzenie w sprawie morderstwa), w której najzdolniejszym policjantem okazuje się Partick, znajomy Eriki z młodości a także - czego początek możemy zaobserwować w pierwszym tomie - jej przyszły partner życiowy.
Kluczem do złapania zabójcy jest przeszłość Alexandry - policja (wraz z Eriką) muszą zrozumieć, co łączy Alexandrę z dość niesympatyczną ale wpływową rodziną Lorentzów i z utalentowanym malarzem-alkoholikiem Nilssonem, a także poznać inne tajemnice rodzinne Alexandry.
Część wątków wydaje mi się nieco zbyt oczywista.Na szczęście nie wszystkie - wówczas nie byłoby już żadnej przyjemności z czytania... A może to kwestia przesycenia tą serią? Bo choć to pierwsza jej część, to dla mnie już piąta. Tak się bowiem złożyło, że czytam je zupełnie nie po kolei. Zaczęłam od tomu bodajże czwartego, potem przyszedł czas na drugi i trzeci, potem na piąty, a teraz dopiero na pierwszy. Choć każdy tom to nowa zagadka kryminalna, to jednak fakt, że w sadze tej równie ważną część jak śledztwo stanowi życie prywatne głównych bohaterów, to czuję, że coś mi przez tę moja dziwaczną kolejność czytania umknęło. Wiedząc co będzie się w życiu bohaterów dziać w przyszłości, wątki obyczajowe powieści mnie nie wciągały tak bardzo, jak powinny. No, ale teraz jak wreszcie przeczytałam część pierwszą, to przynajmniej wiem jak to wszystko się rozpoczęło :-)
4 komentarze:
Ja właśnie przedwczoraj oddałam przeczytaną książkę do biblioteki. To było moje pierwsze spotkanie z serią i uważam je za naprawdę udane. Ne mogę doczekać się kiedy przeczytam kolejny tom. Może faktycznie znajomość relacji głównych bohaterów z kolejnych części przeszkodziła ci w bardziej pozytywnym odbiorze Księżniczki z lodu. Pozdrawiam serdecznie.
Myślę, że przy kolejnych tomach będziesz się dobrze bawić - mnie tomy 2-4 się podobały. We wszystkich jest jednak obecny ten sam schemat - dlatego odnoszę wrażenie, że seria jest bardzo fajna, ale do pewnego momentu. A może przemawia przeze mnie teraz gorycz, bo właśnie skończyłam czytać "Syrenkę" (część szósta), która mnie bardzo, ale to bardzo rozczarowała i żałuję trochę, że po nią sięgnęłam, bo miałabym lepsze wspomnienia po całej sadze, gdybym sobie już tę "Syrenkę" odpuściła...
Nie czytałam ani jednej książki z tej serii, ale jakoś z kryminałami mi ostatnio raczej nie po drodze. Myślę, że jak już poczuję przesyt klasyką, to może wrócę do kryminałów
Dziękuję za info dotyczące serii. Zamierzam niedługo sięgnąć po kolejne tomy :)) Pozdrawiam.
Prześlij komentarz