niedziela, 11 grudnia 2011

Salon Ciekawej Książki 2

Odwiedziłam wczoraj Salon Ciekawej Książki - targi książkowe w łódzkiej Hali Expo.

Bardzo liczyłam na zapowiadane spotkanie z Chrisem Niedenthalem. Niestety - program targów uległ zmianie i spotkanie zniknęło z harmonogramu :-(

W sumie cała wizyta skończyła się na drobnych zakupach książkowych, które widać na zdjęciu zamieszczonym obok. Część książek moich, część męża, ale postanowiłam wszystkie pokazać.

Od lewego górnego rogu:
- "Łódź w PRL-u" - bardzo ładnie wydane kompendium wiedzy o moim mieście w latach 1945- 1980. Zdjęcia Łodzi takiej, jakiej już prawie nie pamiętam.
- "Medytacje nad kuflem piwa" - Jaroslav Hasek
- "Rewitalizacja zdegradowanych obszarów miejskich" - w dwóch tomach. Jeden traktuje o zagadnieniach teoretycznych, drugi o przykładach praktycznych
- "Mulat w pegeerze. reportaże z czasów PRL-u" - bardzo mnie zaintrygowało. To reportaże o obyczajowości, pokazujące zapomniany świat Polski Ludowej i problemy, którymi wówczas żyło społeczeństwo - problemy pierwszych naturystów, historię staruszki, która trzymała skarb pod łóżkiem. Zobaczymy jak się będzie czytało, język - z tego co przejrzałam - bardzo interesujący.
- "Historia partii umiarkowanego postępu (w granicach prawa)" - jak już kupować Haseka, to kupować ;-)
- "Gnom; Caryca; Szmaciak" Janusza Szpotańskiego - wydawało nam się wcześniej, że jest to książka nie do zdobycia, a tu proszę, taki prezent 
- "Sybilla; pielgrzym" Par Lagerkvist - przyznam, że nie znałam wcześniej tego szwedzkiego noblisty. Ale pan ze stoiska antykwarystycznego tak wspaniale o tej książce opowiadał, że musiałam ją kupić. Zresztą owo stoisko naprawdę świetne. Niestety (dla mnie) jest to antykwariat z Warszawy, ale prowadzą sprzedaż wysyłkową, zainteresowanych zachęcam do odwiedzenia ich strony.
- "Paddington" - przygody ślicznego misia z Peru na świąteczny prezent :-)
Jedną z atrakcji targów było ważenie zakupionych książek. Jeśli zakupy ważyły 4 kilo, otrzymywało się prezent. Choć nie planowaliśmy tego, okazało się że nasze książki ważyły prawie 5 kg, więc na miłe zakończenie przy wyjściu mogliśmy sobie jeszcze wybrać jedną książkę z kilku propozycji i ostatecznie trafił do nas jeszcze "Hotel dla nowożeńców" (niezamieszczone na zdjęciu).

2 komentarze:

guciamal pisze...

Całkiem pokaźne te zakupy. Będzie co czytać w długie zimowe wieczory. A na stronę antykwariatu zaraz zajrzę, choć nie powinnam. W tej chwili w trzech koszykach w różnych internetowych księgarniach leżą książki, a ja nie mogę domknąć zamówienia, bo wciąż chciałabym coś jeszcze.

Karolina pisze...

A propos czytania w długie zimowe wieczory: bardzo lubię okres poświąteczny, kiedy jeszcze czuć ten miniony okres w domu, a jednocześnie można zacząć czytać te wszystkie książki, które znajdzie się pod choinką (jak zawsze do tej pory miałam szczęście do znajdowania tam całkiem sporej ilości ciekawych lektur). Niestety w tym roku nie planuję po świętach urlopu, więc pewnie te doznania będę miała w ograniczonej ilości, ale i tak na nie liczę :-)

Prześlij komentarz