"Nana", podobnie jak inne najbardziej znane dzieła Emila Zoli takie jak "Germinal" czy "Wszystko dla pań", jest częścią 20-tomowego cyklu Rougon-Macquart, opisującego losy członków tej rodziny w czasie II Republiki Francuskiej. W założeniu cały cykl stanowi dokładny opis republiki - niezwykle wnikliwą analizę panujących stosunków wszystkich warstw społecznych. Stosunków "niezdrowych" - niechybnie prowadzących do upadku republiki. Ponadto cały cykl jest także próbą udowodnienia słuszności koncepcji naturalistycznej wizji człowieka, którego los zdeterminowany jest w równym stopniu przez zewnętrzne środowisko, w którym przebywa jak i przez własne pochodzenie.
O Nanie wiedziałam tyle, że to jedna z najbardziej znanych w literaturze prostytutek. Ponieważ bardzo dobrze czytało mi się "Wszystko dla pań", w stosunku do kolejnej książki Zoli miałam od razu duże oczekiwania. Początkowo trochę się książką rozczarowałam - nie mogłam odnaleźć się w gąszczu bohaterów - wszystkich tych mężczyzn, z którymi Nanę coś łączyło: nie wiedziałam kto jest kim i jakie są pomiędzy tymi wszystkimi postaciami zależności. Bohaterowie ci pojawiają sie bowiem wszyscy jednocześnie, bez żadnego wprowadzenia - dopiero później, kiedy związki Nany są nieco dokładniej przedstawione, wychwyciłam dokładniej i utrwaliłam ich sobie nieco lepiej. Choć przyznam, że lekki zamęt towarzyszył mi przez większą część lektury.
Nanę poznajemy podczas przedstawienia w teatrze. Teatrze dość nowoczesnym, który sam właściciel woli nazywać burdelem, aniżeli teatrem. Sztuki tam przedstawiane słyną z tego, że wywołują skandale - tak jest też z przedstawieniem, w którym gra Nana. Nie jest ona zdolną aktorką i to nie talent przyniósł jej sławę, lecz fakt, że w trzecim akcie sztuki występuje naga. W zasadzie wszystkie rozdziały powieści rozgrywają się podczas spotkań paryskiego półświatka - spotkań towarzyskich na salonach, weekendów na wsi, wyścigów konnych, proszonych obiadów... I to podczas tych wydarzeń poznajemy kolejnych mężczyzn, którzy dla Nany stracili głowę i których doprowadziła do tragedii - do bankructwa (jak bankiera Steinera czy hodowcę koni Vandeuvresa), do kradzieży (jak Filipa Hugona), do samobójstwa (jak jego brata)...
Co takiego jest w Nanie, że wszyscy mężczyźni tracą dla niej głowę? Nana nie jest piękna ani mądra. Jest za to dość zachłanna, niegospodarna, bezwzględna, ordynarna. Ale taka właśnie miała być. Pojawiający się w jej życiu mężczyźni odbijają się w niej jak w zwierciadle. I ich zauroczenie Naną ma dowodzić temu, jakie zubożałe jest społeczeństwo francuskie tamtych czasów. Zabieg - trzeba przyznać - całkiem udany.
Skłamałabym, gdybym napisała, że książka mnie zauroczyła i że nie mogłam się od niej oderwać. Tak jak napisałam - początek był dość skomplikowany z racji na ilość bohaterów, w dalszej części pojawiały się niekiedy dłużyzny, przez które ciężko mi było momentami przebrnąć. Mimo wszystko jednak cieszę się, że "Nanę" przeczytałam. Chciałam poznać losy bohaterki i przyjrzeć się bliżej XIX - wiecznemu społeczeństwu francuskiemu i ten cel niewątpliwie został osiągnięty :-)
5 komentarze:
Ja uwielbiam "Germinal". Chociaż może "uwielbiam" to niewłaściwe słowo, bo zachwycił mnie i porwał, ale wolałabym już nigdy do niego nie wracać. Czytałam go parę lat temu, ale nadal jest żywy w mojej pamięci - wstrząsająca książka. Przez to nie sięgałam po żadne inne dzieło Zoli. Może jednak skuszę się w końcu na "Nanę" albo "Wszystko dla pań".
Mam w planach sięgnięcie po "Germinal". Po Twoim komentarzu jestem jeszcze bardziej ciekawa tej książki.
Nie znam utworów Zoli. Na razie sobie podaruję, ale myślę, że w przyszłości zajrzę do "worka" twórczości tego pisarza.
Również nie znam jego twórczości.
Kiedyś, kiedy będę mierzył się z klasykami to na pewno dorzucę kilka jego książek do listy.
Zachęcam Was do sięgnięcia w przyszłości po Zolę. Sama nie znam dobrze klasyki, dawniej nawet czułam jakieś takie zniechęcenie niewspółczesnymi książkami, ale teraz nabrałam ochoty, by trochę bliżej się im przyjrzeć.
Prześlij komentarz