Do sięgnięcia po tę książkę zachęciły mnie przede wszystkim bardzo zachęcające opinie, które znalazłam na różnych blogach - o tym, że to hiszpańska saga rodzinna nawiązująca nieco do "Stu lat samotności", że postaci są niezwykle ciekawe i intrygujące, że czyta się jednym tchem. Zaryzykowałam więc. Ale niestety pod tymi pochlebnymi recenzjami podpisać się w 100% nie mogę.
Niewątpliwie sprawdziło się to, że jest to saga rodzinna :-) Jest to historia rodziny Laguna, a ściślej rzecz ujmując: kobiet z rodziny Laguna. Ciąży na nich klątwa - nie zaznają szczęśliwej, odwzajemnionej miłości i na świat wydadzą córkę, której także pisany będzie taki los.
Oto na początku powieści poznajemy Clarę. Clara - przepiękna młoda dziewczyna - poznaje myśliwego, który przyjechał do wioski na sezon polowań. Z początku wydaje się, że uczucie, które rodzi się między tym dwojgiem ma szansę na przetrwanie. Jednak pozycja społeczna Clary jest zbyt niska, by chłopak chciał się z nią na poważnie związać. Kiedy okazuje się, że Clara jest w ciąży, a sezon polowań dobiega końca, chłopak odjeżdża, pozostawiając jej prezent - kupiony dla niej Czerwony Dom. Clara decyduje się na dość niekonwencjonalną formę zemsty na ukochanym - z Czerwonego Domu robi bardzo dobrze prosperujący lupanar. W tym domu przychodzi na świat jej córka, a następnie wnuczka... Klątwa rodzinna trwa, czytelnik zastanawia się czy kiedykolwiek się coś w tym zakresie zmieni.
Akcja powieści, która rozpościera się na 100 lat ukazuje ciekawe przemiany społeczeństwa hiszpańskiego. Większa część historii dzieje się w małej kastylijskiej wiosce. Na przestrzeni tego okresu bardzo zmienia się mentalność jej mieszkańców, co widać na przykładzie zmieniającego się stosunku do kobiet z wyklętej rodziny. Córce Clary bardzo zależy na tym, aby jej rodzina została zaakceptowana, jest w stanie wiele poświęcić, by zrealizować swój cel. Ale okazuje się, że to nie jest takie proste...
Pozostaje pytanie, co takiego mi w tej książce nie pasowało, co nie spełniło moich oczekiwań. Po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że może jednak to po prostu nie jest gatunek dla mnie - już kilkukrotnie łapię się na tym, że takie połączenie sagi rodzinnej z jakąś taką magią zmysłów nie jest dla mnie. Opis książki i recenzje mnie urzekają, a sama książka nie. Niby czuję, co autor chciał osiągnąć, ale do mnie to po prostu nie trafia. Nie odbieram wykreowanych postaci jako emocjonalnych, namiętnych, nie umiem w nich dostrzec tej głębi psychologicznej. Może lepiej więc, żebym sięgała po innego typu lektury ;-)
2 komentarze:
Zaskoczyła mnie ta recenzja, książka czeka na mojej półce, kupiona na znakowskiej promocji i jakoś nie mogłam się do jej przeczytania przemóc, może coś w tym było...
Pozdrawiam :)
Wiesz, to że do mnie ta książka w pełni nie przemówiła nie musi oznaczać, że Tobie się nie spodoba ;-) Tak jak pisałam - ja sama czytałam w sieci bardzo wiele pochlebnych recenzji i sama się zdziwiłam, że jakoś do mnie nie do końca treść przemówiła.
Prześlij komentarz