sobota, 31 grudnia 2011

"Z pamiętnika niemłodej już mężatki" Magdalena Samozwaniec

Autorki i jej rodziny pewnie nikomu przedstawiać nie trzeba. Dla mnie było to jednak dopiero pierwsze spotkanie z jej twórczością. Warto powoli nadrabiać te wszystkie zaległości...

"Z pamiętnika niemłodej już mężatki" jest zbiorem odnalezionych po latach tekstów, pisanych prawdopodobnie do radia. Wydanie wzbogacone jest licznymi zdjęciami, nieprzypadkowo dobranymi, lecz stanowiącymi odzwierciedlenie opisywanych wątków - dzięki temu lektura staje się ciekawsza i łatwiej się jest "przenieść" czytelnikowi oczami wyobraźni do właściwych miejsc i obrazów. Szkoda, że o ile zdjęcia są dobrze opisane, to zabrakło takiego opisu do samych opublikowanych tekstów - zdaję sobie sprawę, że to są materiały odnalezione przypadkowo, może niekiedy trudno określić datę ich powstania, ale zdecydowanie przydałby się jakiś odredakcyjny komentarz, nawet jeśli opierałby się nie na sprawdzonych faktach, lecz na hipotezach.

Zawarte w książce teksty można by było podzielić na dwie części - wspomnienia z domu rodzinnego z okresu międzywojennego i z wczesnych lat 40-tych oraz teksty "współczesne", o życiu w latach 60-tych. 

Wątki wspomnieniowe podobały mi się zdecydowanie bardziej. Ciekawe to były czasy i ciekawie żyć się musiało w tym starym Krakowie, gdzie spotkać można było Boya-Żeleńskiego czy Stanisława Przybyszewskiego wraz z małżonką (wiadomo oczywiście, że młodym panienkom w takim towarzystwem nie wypadało się nigdzie pokazać), gdzie dla rozrywki pójść można było do pierwszego w mieście kina lub na jakiś uroczysty pogrzeb (jako że te były jedną większych atrakcji  dla śmietanki towarzyskiej). Niewątpliwie rodzina Kossaków była niezwykle barwna, dlatego tez anegdotki z jej życia i dziś czyta się z wielkim zaciekawieniem, a ja - jako jedynaczka - myślę sobie, że to musiałoby być cudowne mieć taka siostrę jak Lilka. 

Teksty "z drugiej części" - o modzie, zdrowiu, wychowaniu dzieci i roli kobiet - cechuje dość oryginalne podejście do tematu. Choć czytało mi się je dobrze, to jednak dziwnie się podczas tej lektury czułam. To "niedzisiejsze" spojrzenie  jest ciekawe poznawczo, ale trudno się pod nim dziś podpisać. Wątki, które pisane były serio wydają się momentami satyryczne. Ale to zmusza do refleksji i pokazuje, jak silne były zmiany, jakie zadziały się w obyczajowości w drugiej połowie XX wieku i jak zmienił się system wartości. 

Ponieważ lektura tej książki była miła, lekka i przyjemna, a klimat tych rodzinnych historyjek bardzo mi się spodobał, po zakończeniu lektury udałam się do biblioteki i wypożyczyłam sobie "Marię i Magdalenę". Jak napisałam na wstępie - czas nadrabiać te moje braki :-)

3 komentarze:

guciamal pisze...

Kilka razy przymierzałam się do tej książeczki. Jak widać po twojej recenzji trzeba było nabyć. Nic straconego. Najpierw przeczytam Marię i Magdalenę, a potem sięgnę po wspomnienia Niemłodej mężatki. Pozdrawiam Nowo rocznie i życzę miłego spędzenia wieczoru

Lirael pisze...

Na szczęście mam i z przyjemnością przeczytam. :)
"Maria i Magdalena" to będzie wspaniały wstęp do Twojego nowego roku, moim zdaniem rewelacja.

Karolina pisze...

Za "Marię i Magdalenę" mam zamiar zabrać się już dziś :-)

Prześlij komentarz